Polski Związek Podnoszenia Ciężarów Polski Związek Podnoszenia Ciężarów

Polski Związek Podnoszenia Ciężarów Polish Weightlifting Federation

Newsletter Licencje
  • Aktualności
    • Wiadomości
    • Z kraju
    • Komunikaty związkowe
    • Archiwum
  • Strefa związku
    • Zarząd
    • Strategia
    • Dokumentacja PZPC
    • Projekt organizacji szkolenia Kadr Narodowych seniorek i seniorów w cyklu olimpijskim 2024 – 2028
    • Komisje PZPC
    • Standardy Ochrony Małoletnich
    • Licencje
      • Zawodnicze
      • Trenerskie
      • Klubowe
      • Sędziowskie
    • Zamówienia Publiczne
    • OZPC i kluby
    • Przepisy i regulaminy
      • Statut
      • Regulaminy
    • Dokumenty i druki
    • Opłaty
    • Historia
    • Medaliści olimpijscy w podnoszeniu ciężarów
  • Strefa szkoleniowa
    • Kadry Narodowe
    • Zmiany barw klubowych
    • Ośrodki szkolenia
    • Powołania
    • Antydoping
    • Materiały dydaktyczno szkoleniowe
  • Strefa sportowa
    • Kalendarz Imprez
      • Wszystkie
      • Centralne
      • Okręgowe
      • 2025
    • Wyniki
      • Zawody krajowe
      • Zawody Międzynarodowe
    • DMP
      • DMP 2025
      • ECO HARPOON PLPC 2024
      • PLPC 2023
      • OLIMP PLPC 2022
      • DMP 2021
      • DMP 2020
      • DMP 2019
      • DMP 2018
      • DMP 2017
      • DMP 2016
    • Rekordy
      • Polski
      • Europy
      • Świata
    • RANKINGI - KOBIETY I MĘŻCZYŹNI
    • Statystyki
    • Challenge
  • Multimedia
    • Zdjęcia
    • Kwalifikacje, imprezy, wyniki, miejsca reprezentantów Polski
  • Dla mediów
    • Komunikaty dla mediów
    • Materiały do pobrania
  • Kontakt
  • Strona www
  • Pliki
AktualnościArchiwumMarcin Dołęga: Nic na siłę!Powrót

Marcin Dołęga: Nic na siłę!

2011-10-17 PDF Udostępnij Tweetuj Wyślij Drukuj

Spodziewał się Pan tak krętej drogi do olimpijskiego podium ?

- Spokojnie, jestem dobrej myśli. Wierzę, że w ciągu kilku tygodni sytuacja z barkiem unormuje się na tyle, że będę mógł rozpocząć spokojne przygotowania do igrzysk. Ciężary, jak sama nazwa wskazuje, nie należą do lekkich dyscyplin, każdy z zawodników przechodził przez mniej lub bardziej poważne kontuzje. Co ciekawe, badania, jakie przeprowadziłem, wykazały wadę urodzeniową wyrostka barkowego, którym kończy się grzbiet łopatki.

I nikt jej wcześniej nie wykrył ?

- Nie było potrzeby robienia badań w tym zakresie, bo nigdy nie miałem problemów z barkiem. Owszem, pojawiały się jakieś bóle, lecz bardziej przemęczeniowe. Teraz też tak zresztą myślałem. Pierwsze objawy dały o sobie znać już w lipcu, narastały i we wrześniu były już tak męczące, że zdecydowałem się na rezonans magnetyczny. Okazało się, że mam nie tylko wadę urodzeniową (którą, jak poinformowali mnie lekarze, ma osiem procent ludności), ale i naciągnięte mięśnie. Między innymi dlatego robiłem takie, a nie inne układy podczas podejść. Niektórzy się dziwili, dlaczego tak głęboko wpuszczam sztangę w rwaniu, teraz wszyscy poznaliśmy odpowiedź. Na szczęście uraz nie wymagał operacji. Wystarczy kilka tygodni odpoczynku, rehabilitacji i leczenia odpowiednimi środkami.

Zrezygnował Pan ze startu w listopadowych mistrzostwach świata, ale wystąpił na mistrzostwach Polski. W takich okolicznościach nie było to zbyt dużym ryzykiem ?

- O tym, że nie dam rady przygotować się do Paryża, wiedziałem już miesiąc wcześniej. Co prawda starałem się tę myśl odwlec, lecz nie było przed nią ucieczki. Nie można robić czegoś na siłę, jeśli coś boli, trzeba borykać się z kontuzją, a w perspektywie jest wyjazd na igrzyska olimpijskie. Londyn był i jest moją docelową imprezą. Mam medale z każdej wielkiej imprezy oprócz igrzysk. Chcę uzupełnić kolekcję. Aby tak się stało, muszę być gotowy na sto procent. A jeśli chodzi o mistrzostwa Polski, to wszystko odbyło się pod kontrolą lekarzy. Sam długo zastanawiałem się nad startem, wreszcie usłyszałem, że mogę spróbować. Oczywiście nie było stuprocentowej pewności, że nic mi się nie stanie. Gdy zapytałem o to lekarzy, usłyszałem, że gwarancji nie dostanę, ale dźwigając w granicach 390, maksymalnie 400 kg, nic złego nie powinno mi się wydarzyć. Wystartowałem również dlatego, że jestem żołnierzem zawodowym i mam obowiązki wobec armii. Musiałem zaliczyć, chociaż jedną imprezę w roku, a wcześniej w żadnej innej nie wystąpiłem.

Kiedy będzie wiadomo coś więcej na temat Pana zdrowia i możliwości podjęcia treningów z większymi obciążeniami ?


- Mam nadzieję, że do końca roku kontuzję w pełni wyleczę i od stycznia ruszę z mocnymi przygotowaniami do igrzysk. Leczenie zacznę od przyszłego tygodnia, jadę zresztą do Spały, gdzie kadra będzie trenować przed mistrzostwami. Uraz nie oznacza, że całkowicie zrezygnuję z ćwiczeń. Muszę tylko ustalić szczegóły z lekarzem i fizykoterapeutą, ale myślę, że nad mięśniami grzbietu i nóg powinienem cały czas pracować, by nie osłabły. Jakieś lekkie ćwiczenia na ramiona i bark też pewnie wykonam. Wszystko jednak do granicy bólu.

Co Pan poczuł, gdy problem się pojawił ?

- Było mi ciężko, co tu ukrywać. Pół roku ciężkiej pracy, przygotowań do mistrzostw, poszło na marne. Szykowałem się do tej imprezy, może nie po to, by obronić tytuł, ale przynajmniej stanąć na podium. Cóż jednak zrobić, taki jest sport, czasem piękny, czasem brutalny, trzeba się do przeciwności przyzwyczaić.

Pytam o Pana odczucia, bo w ostatnich latach tych kontuzji było sporo, a kolejna mogła złamać...

- Wie pan, nie chcę narzekać. Problemy to ma Szymon Kołecki, któremu kontuzje, kręgosłupa czy kolan, zabrały większość kariery. Zdobył, co prawda olimpijskie medale, ale wystartował zaledwie na kilku mistrzostwach świata, a mógł na kilkunastu. Ciągle walczy o powrót do sportu, w Londynie nie wystąpi. Ciężary przypominają balansowanie na krawędzi. Jeśli marzymy o medalach, musimy dochodzić do granic możliwości organizmu, niekiedy je przekraczać. Rekordy świata są tak wygórowane, że zbliżając się do nich, trzeba być gotowym na wszystko. Zawody trwają maksymalnie półtorej godziny, w tym czasie mamy sześć podejść, przez minutę każde. Łącznie sześć minut, na które pracujemy pół roku. Ja - przynajmniej - tyle czasu potrzebuję, by przygotować się do najważniejszych zawodów i osiągnąć optymalną formę. Dziennie trenuję co najmniej sześć godzin na siłowni, co drugi dzień po dwa razy, poza domem spędzam 200-250 dni w roku. To cena, jaką płacimy za marzenia o sukcesach. Od razu dodam, że zdaję sobie z tego doskonale sprawę, wiem, jaką dyscyplinę wybrałem, a robię to, bo lubię.

Co Panu pomagało w najtrudniejszych chwilach, gdy kontuzje stawały na drodze do wspomnianych marzeń ?


- Miałem ogromne wsparcie ze strony rodziny, szczególnie żony. To chyba dzięki niej w ogóle wróciłem do sportu. Po poprzednich igrzyskach, w Pekinie, byłem bowiem kompletnie rozbity. Brązowy medal przegrałem o 70 gramów, bo o tyle ważyłem więcej od rywala, który uzyskał identyczny wynik w dwuboju. Do tego walczyłem z ogromnym bólem. Tuż po olimpiadzie położyłem się na stole operacyjnym. Początkowo myślałem o zabiegu kontuzjowanego prawego kolana, ale okazało się, że ból był tak duży, że przeszedł na drugą stronę i uszkodziłem lewe kolano. Zrobiłem więc od razu oba. Było ciężko i nie wiem, gdzie byłbym, gdyby nie żona, która nieustannie mnie motywowała do większej walki i nigdy nie zwątpiła w to, że mogę wrócić silniejszy. I cóż, gdy stanąłem na nogach, po czterech ledwie miesiącach treningów, zostałem mistrzem świata, potem tytuł obroniłem. Przymusowa przerwa podziałała na mnie doskonale i oby teraz było podobnie.

Napędza Pana ten olimpijski medal...

- Oj tak, napędza (śmiech). Na początku kariery, gdy pojechałem na pierwsze międzynarodowe zawody, postanowiłem sobie, że kiedyś pojadę na igrzyska i wywalczę na nich medal. A jako że dotrzymuję słowa i obietnic, nie mam wyjścia, muszę ten medal zdobyć. Wygrałem już na pomoście prawie wszystko, mam złote krążki najważniejszych imprez, tylko nie z olimpiady. Dlatego nie jestem do końca spełniony i powalczę ze wszystkich sił, by to zmienić.

Od dawna był Pan uważany za naszego pewniaka do olimpijskiego medalu, złotego medalu. Nawet amerykański dziennik "US Today" umieścił Pana w gronie kandydatów do krążka z najszlachetniejszego kruszcu...

- I co ja mam powiedzieć ? Takie opinie mnie dodatkowo motywują i proszę mi wierzyć, zrobię, co w mojej mocy, by nikogo nie zawieść.

Dziękuję za rozmowę (Piotr Skrobisz)

 

 

 

Media
  • VIDEO
  • GALERIA
Młodzieżowe Mistrzostwa Polski do 23 lat-Siedlce 04-06.10.2024 - 1.
Młodzieżowe Mistrzostwa Polski do 23 lat-Siedlce 04-06.10.2024 - 2.
Młodzieżowe Mistrzostwa Polski do 23 lat-Siedlce 04-06.10.2024 - 3.
Mistrzostwa Polski Seniorek i Seniorów w Ciechanowie, 27-30.06.2024
Mistrzostwa Polski U20, Zamość 18-21.04.2024
TAK TO BYŁO W LIMIE...
COS SPAŁA - NOMINACJE - MŚ U17&U20 - LIMA 2025
ROK 2025
MISTRZOSTWA POLSKI DO LAT 20, ZAMOŚĆ 2024
MISTRZOSTWA EUROPY U15&U17, SALONIKI 2024

TOP
Sponsorzy i partnerzy PZPC Ministerstwo Sportu i Turystyki International Weightlifting Federation European Weightlifting Federation Polski Komitet Olimpijski Komisja do Zwalczania Dopingu w Sporcie Eco Harpoon Podnoszenie ciężarów Labar Eleiko

  • Strefa związku
    • Komisje PZPC
    • OZPC i kluby
    • Historia
    • Medaliści olimpijscy w podnoszeniu ciężarów
    • Zamówienia Publiczne
    • Dokumenty i druki
  • Regulaminy
    • Regulaminy
    • Statut
    • Opłaty
    • Newsletter
  • Licencje
    • Trenerskie
    • Klubowe
    • Sędziowskie
  • Strefa szkoleniowa
    • Kadry Narodowe
    • Ośrodki szkolenia
    • Powołania
    • Antydoping
    • Materiały dydaktyczno szkoleniowe
  • Strefa sportowa
    • Kalendarz Imprez
    • Wyniki
    • Rekordy
    • RANKINGI - KOBIETY I MĘŻCZYŹNI
    • Statystyki
    • Challenge
  • Strefa związku
  • Regulaminy
  • Licencje
  • Strefa szkoleniowa
  • Strefa sportowa

PZPC PZPC
Copyright © 2014 POLSKI ZWIĄZEK PODNOSZENIA CIĘŻARÓW
Wdrożenie i kreacja Eve Group